Mirka -- zdjęcia z podróży

Panama - grudzień 2016

mam 59 lat....

Wczesnym przedpołudniem lądujemy na lotnisku
Charles-de-Gaulle'a w Paryżu, by stamtąd wylecieć
do Panamy.
Mieliśmy lecieć Lufthansą z Frankfurtu, ale są strajki i lecimy liniami Air France. Do godziny 14-tej mamy dużo czasu, robimy drobne zakupy.
Fajne miejsca na lotnisku, dobrze się bawimy.
Tym samolotem nasza grupa wyleci do Panamy, niestety bez nas... okazało się, że w samolocie zabrakło jednego miejsca (zamieszanie ze strajkami), a my staliśmy na końcu kolejki. Linie Air France nas skutecznie przepraszają i organizują nam lot inną trasą, jedyną możliwą - przez Stambuł.
Wypoczywamy na lotnisku w Paryżu aż do 19-tej i czekamy na lot do Turcji.
Lecimy na wschód zamiast na zachód, o północy lądujemy w Stambule, załatwiamy dalszy bilet - na samolot Turkish Airlines.
Stambuł, migawka z lotniska.
Lecimy do Panamy, ale po drodze lądujemy w Kolumbii,
w Bogocie.
Na lotnisku w Bogocie oglądamy bazę amerykańskich samolotów wojskowych, spędzamy tam 1,5 godziny i lecimy dalej.
Nareszcie w Panamie, niestety nasze bagaże nie zdążyły dolecieć ze Stambułu. Jest środa, czekamy na nie do piątku, zaopatrujemy się w nowe ciuchy.
Nasz hotel jest pięknie położony, odległość z lotniska około 150 km - dojechaliśmy autostradą Panamericana.
Plan terenu hotelu, Andrzej pokazuje miejsce gdzie mieszkamy.
Przed wejściem do naszego budynku
w naprędce kupionych zastępczych ubraniach :)
Widok z naszego tarasu, Pacyfik i wyspa Farallón.
6 godzinna różnica czasu, wyspani wstajemy o 4-tej rano
i zwiedzamy rozległy teren hotelu.
Panama szybko się bogaci, widać dużo nowych samochodów, akurat tutaj wszystkie białe...
Roślinność tropikalna jest wszechobecna, śliczne krotony jako żywopłot.
Teren hotelowy, architektura kolonialna.
Katalpa - śliczne ogromne drzewo,
młode pary biorą pod nim śluby.
W nocy te wielkie drzewa są podświetlone.
W Lobby 1 postawiono choinkę, blisko świąt, a jest 35 stopni w cieniu...
Wielka sofa z pnia drzewa w hotelowym Lobby 3.
Sympatyczne ozdoby wśród zieleni hotelowej.
Trzy małpy ;)
Robimy wieczorne zdjęcia.
Ulubiony napój - pina colada.
Codziennie jemy kolację w innej
hotelowej restauracji a'la carte.
Po terenie hotelu błąkają się pawie, które zaglądają do okien.
Wciąż nas zachwycają rośliny.
Spacerujemy po polu golfowym.
W kapeluszu "panama".
W naszym pokoju (mieszkał z nami mały gekon).
Zdjęcia z plaży nad Pacyfikiem.
Na plaży tubylcy proponują przejażdżki konne.
Rozległy teren hotelowy należał kiedyś do dyktatora Noriegi.
Na tych - rano pustych - leżakach wypoczywają goście
z Ameryki Środkowej, Południowej i Kanady.
Polacy, którzy przylecieli z naszym biurem podróży,
są chyba jedyną grupą reprezentującą Europę.
Andrzej ciągle leży w wodzie ;))
Apartamentowce za naszym terenem hotelowym.
Ci młodzi chłopcy (i koń) z pobliskiej wioski Farallón
za chwilę na nas napadną i będą próbowali ukraść aparat fotograficzny. Na szczęście udało nam się obronić.
Obrazki z wioski Farallón.
Kontrasty, apartamentowiec i uboga wieś.
Jedyny sklep dla turystów.
Wiejski kościółek w Farallón.
Niewielki hostel we wsi, chyba mało bezpieczny, wszędzie druty kolczaste.
Przed szkołą.
Piękne położenie wioski wzdłuż oceanu.
Jedziemy do stolicy Panamy Mostem Ameryk.
Most Ameryk w pełnej okazałości.
W oddali drapacze chmur w stolicy Panamy.
Na autostradzie Panamericana - biegnącej od Alaski do końca Ameryki Południowej (26 tys.km).
Panorama nowoczesnej dzielnicy - Panama City.
Na niewielkiej przestrzeni funkcjonuje aż 120 światowych banków.
Jeden z wieżowców (70-piętrowy, w kształcie żagla)
należy do Donalda Trumpa.
Stolica Panamy to miasto kontrastów.
Luksusowy hotel w stolicy jeszcze
niedawno był własnością znanego
bossa kartelu narkotykowego.
Dawni gangsterzy z grupy Fortaleza - po odbyciu kary, resocjalizowani oprowadzają turystów.
Graffiti gangsterów - na pamiątkę na ścianach w American Trade Hotel.
W kościele San Jose znajduje się wspaniały złoty ołtarz
(XVII w.).
Mijamy piękne drzewa...
Uliczki starej części miasta Panama, architektura kolonialna.
W parku miejskim kosze na śmiertelnie groźne
żmije - żararaki.
Pamięć o argentyńskim rewolucjoniście Che Guevara przetrwała w Ameryce Środkowej.
Plac Francuski.
Odpływ Pacyfiku, ostatnie zdjęcie w tym kapeluszu,
za sekundę porwie go wiatr (kupiłam drugi).
Indianki z plemienia Kuna z archipelagu San Blas
nie lubią zdjęć (chyba, że się coś u nich kupi).
Ciekawe stroje i podkolanówki, Indianki Kuna słyną
ze ślicznych wyrobów rękodzielniczych.
Instytut Kultury Narodowej w Panama City.
Sępy, wszechobecne w całej Panamie, w mieście siadają
na wysokich pomnikach.
W porcie Flamenco Marina, na wysepce należącej do stolicy - niedaleko stąd jemy obiad.
W tym budynku pracuje zarząd Kanału Panamskiego.
Obserwujemy przejście statku przez wąskie miejsce Kanału, po bokach ciągnące lokomotywy.
Taras widokowy nad Kanałem Panamskim, wszyscy robią zdjęcia statkom.
Jesteśmy w miejscu śluzy Miraflores.
W muzeum Kanału -
trzy śluzy, model.
Andrzej na symulatorze przeprowadza statek przez kanał, niestety rozbił się o nabrzeże :)
Ku pamięci inżynierom - budowniczym Kanału Panamskiego.
Owady jak pół dłoni, na które napotykali budowniczowie Kanału, wielu z nich zmarło z powodu ukąszeń i chorób tropikalnych.
W Muzeum Kanału Panamskiego przypominam sobie
o zbliżających się świętach.
Wycieczka do górskiej Doliny Anton - widoczny masyw Kordylierów - India Dornida (Śpiąca Indianka).
Przyjeżdżamy do schroniska dla dzikich ocalonych zwierząt
w ogrodzie botanicznym El Nispero.
Podziwiamy różnokolorowe papugi.
Tukan - symbol Panamy.
Andrzej z radością karmi różnorodne odmiany kur :)
Towarzyskie tapiry, chętnie witają się z ludźmi.
Andrzej karmi tapira, oblizał mu całą rękę :P
A tu karmienie świnki wietnamskiej.
Małpy czepiaki zwane są tutaj czarnymi pająkami
albo leśnymi akrobatami.
Towarzyskie kapucynki, wyciągały łapki po orzeszki.
Małpka nocna, należy do lemurowatych.
Małpka nocna dała się zbudzić i także przyszła po orzeszek.
Terraria dla płazów.
Słynna złota żaba - symbol Panamy,
najbardziej trująca na świecie.
Żaba rogata.
Dziki kojot.
Krokodyl w schronisku.
Młody jaguar, jego matka została zastrzelona.
Różowe banany - bardzo słodkie.
Hodowla storczyków w ogrodzie botanicznym.
Jedziemy dalej i wchodzimy do tropikalnego lasu deszczowego.
W tle malowniczy wodospad El Chorro Macho.
Wędrujemy w lesie tropikalnym po wiszących kładkach.
Leniwiec :)
Wioska w Dolinie Anton jest położona w kraterze wygasłego wulkanu.
Zwiedzamy targ z lokalnym rękodziełem i mnóstwem tropikalnych kwiatów, owoców i warzyw.
Robimy zdjęcie "chickenbusa", czyli autobusu Diablo Rojo.
To bogato malowane lokalne autobusy różnych prywatnych przewoźników (prześcigają się w ich ozdabianiu).
U tego pana w sklepiku
kupiłam oryginalne poncho.
Mój zakup na mroźną polską zimę...
Wracamy do hotelu i podziwiamy faunę i florę.
Wielkie sępy siadały na płocie przed naszym tarasem.
Śliczne wiewióreczki.
Największe wrażenie robiły na nas piękne iguany,
których na terenie hotelowym jest mnóstwo.
Te iguany nie są groźne, żywią się roślinami.
Po odpływie Pacyfiku, w mokrym piachu brodzi
piękna czapla biała (odmiana amerykańska).
Gołąbek malutki - Columbina passerina :)
To chyba jakaś amerykańska wilga...
A to jest wilgowron meksykański.
Biegus na plaży.
W Panamie żyje ponad 700 gatunków ptaków. O wschodzie słońca dają koncert, którego nie zapomnę do końca życia.
To niezwykle głośna, zaskakująca kakofonia dźwięków.
Kuliki chodziły w towarzystwie biegusów.
Pelikany na rybackich łodziach.
Wylinki oceanicznych skorupiaków na piasku.
Krab na plaży.
Wracamy Lufthansą, mamy przesiadkę we Frankfurcie.
Na lotnisku stoi ogromny piętrowy Boeing 747
zwany Jumbo Jet'em,
ale my do Warszawy polecimy mniejszym :)