Pappenburg

        zdjęcia z drogi           

Bądź gotowy dziś do drogi,
drogi, którą dobrze znam,
bądź gotowy, poprowadzę cię tam. Weź podróżny, stary worek
i butelki Coli dwie,
jutro, lub we wtorek wezmę cię.
Bądź gotowy dziś do drogi,
nie znasz chwili, nie znasz dnia,
bądź gotowy, zaprowadzę cię tam. Weź podróżny, stary worek
i na drogę buty dwa,
jutro, lub we wtorek przyjdzie czas.

Halina Frąckowiak, 1974
Autor tekstu: Marek Dutkiewicz

„Albo znajdę drogę, albo ją przed sobą stworzę."
______________________________________________________ Hamilkar Barkas -
wódz kartagiński

wstecz

            Po chwili górnolotnych refleksji (jak to u mnie bywa), teraz będzie trochę bardziej prozaicznie :) Droga - jako zwykła droga, asfaltowa szosa. Po prostu. Zawsze chciałam to napisać: nie potrzeba kempingowego auta, aby wybrać się w drogę, dotknąć jej i osiągnąć stan szczęśliwości. Oderwać się od zasiedlonego miejsca, odwiązać linę i przeskoczyć do zupełnie nieznanego świata. Gdy ogarnia Cię monotonia codziennego życia, wydaje się, że nic ciekawego już się nie wydarzy, trzeba wyruszyć w zwykłą drogę. Nie zawsze musi mieć ona na mecie jakiś wyraźny, materialny cel. Taka droga może być celem samym w sobie. Lubię ludzi, którzy kupują wielki turystyczny samochód, pakują wszystkie niezbędne rzeczy i swoje życie spędzają jadąc przed siebie. To bardzo piękne i romantyczne, trochę mało wygodne, ale odważne i pełne przygód. Będąc w dalekiej europejskiej trasie z radością mijamy podróżników - 'kamperowców', czujemy wtedy, że to pokrewne dusze, które tak jak my są daleko od stacjonarnego domu, a ich wyprawa jest pełnym wyzwań wyborem. Kiedy wyruszyliśmy samolotem do Panamy, nie spodziewaliśmy się, że z powodu komplikacji ze strajkami na lotniskach, lecąc na wschód zamiast na zachód - okrążymy prawie pół ziemskiego globu. Jednak to wcale nie była droga, to było zwykłe przemieszczanie się w miejscu i czasie. Prawdziwa droga jest wtedy, kiedy jedziesz (albo wytrwale drepczesz :)).
            Wiele lat temu mocno zastanawialiśmy się, czy kupić sobie samochód kempingowy. Zaczęliśmy rozważać wygodę podróży, miejsce garażowania w zimie i wydolność przejazdów po autostradach, a także wąziutkich uliczkach zabytkowych miast. Uznaliśmy wówczas, że nasze oczekiwania nie są zbieżne z tego typu pojazdem. Zbyt doceniamy wygodne łóżka, łazienkę, toaletę, a na trasie sprawną jazdę i parkowanie. Uznaliśmy więc, że w daleką drogę można wyruszyć także mniejszym samochodem, a noclegi zapewnić sobie w niedrogich, wygodnych hotelikach. To rozwiązanie bardziej ekonomiczne i mniej kłopotliwe. Wypożyczenie 'kampera' także nie wchodziło w grę: jest kosztowne (1 dzień wypożyczenia = 1 nocleg w hotelu), a pokonując odległości kilku tysięcy kilometrów obcym wysłużonym autem można ryzykować awarię. Wybraliśmy więc opcję pośrednią: duży, zwykły samochód z rozkładanymi siedzeniami i trochę turystycznego wyposażenia. Wystarczą krzesełka, lodóweczka, coś co zastąpi stolik. Nigdy nie robimy kanapek na drogę, zawsze mamy pieczywo w całości, dania które wystarczy zalać gorącą wodą oraz dużo owoców i warzyw. Co jakiś czas robimy "piknik na skraju drogi" [och, Strugaccy ;)] i jest to bardzo przyjemny, relaksujący postój. Na leśnym parkingu, nad górskim strumieniem, na uboczu jakiejś francuskiej czy włoskiej wioski. Trzeba pamiętać o dobrze zaplanowanej trasie i nie polegać wyłącznie na wskazaniach GPS-owej nawigacji. Przydają się papierowe mapy, drobiazgowo przygotowane rozpiski i zapasowe urządzenia elektroniczne. Wielokrotnie przejechaliśmy Europę wzdłuż i wszerz, no i oczywiście nie zobaczyliśmy jeszcze wielu pięknych miejsc, więc droga wciąż czeka. Od północy Norwegii, także Danii, przez Szwecję, Niemcy, Austrię, Włochy. Ostatnio często przemierzamy Francję i Hiszpanię. Zawsze kiedy mijamy samochody z odległymi rejestracjami robi nam się miło na duszy. Bywają fajne momenty jak ten, kiedy pasażerowie auta z Finlandii machali nam uradowani na hiszpańskiej autostradzie. Oni daleko od domu i my także, wszyscy byliśmy szczęśliwi, że możemy się pozdrowić :)

             Nasze podjęte drogi czy to te mentalne, czy namacalne, materialne wymagają nieco odwagi, konsekwencji, wewnętrznej akceptacji, a także pokochania samych siebie oraz innych mieszkańców naszej planety. Na tak ustanowionej bezpiecznej i nieskomplikowanej ścieżce osiągniemy radość spełnienia - ja przyjmuję dosłownie myśl buddyjskiego mnicha: „To szczęście jest drogą".


4.09.2020