platan

Grecka wyspa Kos.
Stoję pod starym, podpartym platanem. Według legendy,
to drzewo zasadził i tu nauczał

ojciec medycyny Hipokrates.

„Wszelkie choroby zaczynają się
w jelitach."

                                        Hipokrates

talerz

„Karzełek, który wydawał niekiedy sąd nieco pospieszny, rozstrzygnął zrazu, że nie ma na Ziemi żadnej żyjącej istoty. Pierwszym jego argumentem było, iż nikogo nie widzi."

Voltair (Wolter) „Powiastki filozoficzne"

           Bakterie. Bez nich nie istniałoby nasze dobre życie. Po raz pierwszy zaobserwował je w 1686 roku swoim samodzielnie wykonanym prymitywnym mikroskopem, holenderski przedsiębiorca i przyrodnik - amator, Antoni van Leeuwenhoek. Dzisiaj jesteśmy świadomi, że bakterie są wszechobecne. To świat równoległy, żyjący na zewnątrz i w nas. Kilkadziesiąt lat temu tłumaczyłam małym dzieciom, że istnieją bakterie dobre i złe. Starszym, że dzielą się na hetero- i autotroficzne oraz na symbionty, komensale i pasożyty. Pod względem budowy różnicowaliśmy kuliste, cylindryczne, spiralne lub przecinkowce. Wszystkie one zgromadzone w większych albo mniejszych skupiskach, takich jak grona, paciorki, dwoinki czy pakietowce. Od kilku lat przeżywam ekscytującą fascynację coraz to nowymi doniesieniami dotyczącymi wewnętrznej mikrobioty człowieka.

              Bakterie to połowa naszych komórek, ważą średnio około 2 kg. Zżyte z nami, wrażliwe na zachowania i walczące o należne im miejsce w jelitowym ekosystemie. Wynika z tego, że jesteśmy organizmem ludzkim tylko w 50 procentach ;) Okazuje się, że nasze wewnętrzne "ja" nie rodzi się jedynie w mózgu. Bywa ono wygenerowane serią impulsów dochodzących z ciała, a przede wszystkim z jelit. Znajduje się w nich około 100 mln neuronów - jak mawia lekarz i autor programów medycznych doktor Michael Mosley, to tyle samo co w mózgu kota. Po osi jelita - mózg, za pośrednictwem krwi i nerwu błędnego, przebiega tam i z powrotem mnóstwo ważnych informacji, w których doniosłą rolę odgrywają właśnie bakterie jelitowe. Potrafią syntetyzować dla nas substancje chemiczne, usprawniać trawienie, zwalczać raka i zmieniać DNA komórek poprzez oddziaływania epigenetyczne. 40% metabolitów, które krążą w naszej krwi jest wyprodukowanych przez mikrobiotę (w której składzie są też grzyby, wirusy i pierwotniaki) oraz działa jako ważny system sygnałowy. Najistotniejszym bodźcem do komunikacji miedzy jelitami a ośrodkami w głowie, jest stres. Gdy mózg zmaga się z problemem, potrzebuje energii i mediatorów z jelit, w których dla tymczasowego zaopiekowania jego potrzeb, szybko ogranicza się trawienie i dopływ krwi. Doktor Emeran Mayer, amerykański lekarz neurobiolog pisze w swojej książce, że jelita są lustrzanym odbiciem emocjonalnej ekspresji twarzy. Gdy zmienia się jej grymas, nie mamy pojęcia o idących za tym nagłych modyfikacjach zachodzących w naszych wnętrznościach. Każdy odbierany sygnał przejawia się w jelitach skurczami, zmianami w ukrwieniu i aktywnością pewnych szczepów bakterii - reagują na nasz nastrój.
           W czasopiśmie naukowym „Molecular Metabolism" opublikowano, że równowagę flory jelitowej może zaburzyć niedobór snu. Wiemy też, że cukrzyca 2 typu i otyłość oraz podatność na infekcje są powiązane z nie wysypianiem się. Błędne koło powoduje, że jest też odwrotnie: zaburzony skład mikrobioty wpływa na sen, a nawet na bezdech senny. Melatonina (hormon snu) wytwarzana jest z neuroprzekaźnika - serotoniny, która w przeważających ilościach powstaje w jelitach i kontroluje nasz nastrój. Jest jej tam dużo więcej niż w mózgu. Bakterie jelitowe wpływają na produkcję zarówno serotoniny, jak i melatoniny. Innym hormonem przyjemności jest dopamina, której niektóre mikroorganizmy jelitowe tworzą sporo, nagradzając nas za właściwy dla siebie pokarm (te akurat lubią słodkości i mięso!). Wszystko to wpływa na poczucie zadowolenia i szczęścia, a więc i nasze zachowania. Niektórzy badacze twierdzą, że zachwianie równowagi w produkcji powyższych neurotransmiterów powiązane jest z depresją, chorobą Alzheimera i Parkinsona. A inni kojarzą choroby neurodegradacyjne mózgu (nawet te dziecięce, jak autyzm) z niską bioróżnorodnością flory bakteryjnej... Najliczniej reprezentowane są w naszym jelicie bakterie Firmicutes i Bacteroidetes. Przy bezsenności bardzo wzrasta liczebność Firmicutes i delikatny balans obu typów zostaje zachwiany. To ten sam rodzaj zaburzenia, które powiązuje się z tyciem. Zauważyłam, że w okresach gdy stosuję radykalne posty, przesypiam spokojnie każdą noc i nie mam problemu z zaśnięciem. W czasie dnia jestem odprężona i mojej głowy nie zaprzątają czarne myśli. Francuski lekarz i gastronom Jean Anthelme Brillat - Savarin w XIX wieku pisał: „Powiedz mi, co jesz, a ja powiem ci, kim jesteś" - od razu by mnie rozszyfrował ;)
           Na regulację masy ciała bakterie wpływają uczestnicząc w sterowaniu głodem i sytością. Jak już wspomniałam, doładowanie cukrem doprowadza do produkcji dopaminy i związanym z tym odczuwaniem przyjemności, toteż często mamy ochotę na słodycze. Podwyższona we krwi glukoza (a więc i insulina) niekorzystnie wpływa na wagę i powoduje permanentny stan zapalny, co zwiększa ryzyko rozwinięcia się cukrzycy 2 typu. Kiedyś może ona doprowadzić do demencji, a leczona czy nie - podobno skraca życie średnio o 10 lat. Można osiągnąć cofnięcie się cukrzycy typu 2 poprzez radykalną zmianę żywienia. Takie sukcesy prezentują pacjenci doktor Ewy Dąbrowskiej, nieocenionej propagatorki postu jako metody leczącej wiele schorzeń. Od lat jestem jej wielką fanką. Trzeba pamiętać, że reakcja organizmu na cukier nie jest taka sama u wszystkich. U jednej osoby glukoza rośnie po zjedzeniu ziemniaków, u innej bardziej po mące, reakcje bywają różne. Każdy ma trochę inną mikrobiotę i inaczej odczuje spożycie węglowodanów. Jednak post, podczas którego wolno jeść tylko niektóre warzywa albo pić soki, uspokaja trzustkę i daje odpocząć bakteriom. Zmienia się skład mikroflory w naszym jelicie i wszystko się normuje. Ciekawostką jest, że spożycie rozpuszczonej w wodzie łyżki organicznego octu jabłkowego (z fermentacji bakteryjnej) przed posiłkiem bogatym w węglowodany powoduje, iż nie ma gwałtownego skoku glukozy po jedzeniu (z którego większość z nas nie zdaje sobie sprawy). Prawdopodobnie ocet blokuje enzym rozkładający sacharozę na cukry proste i w związku z tym, monosacharydy nie ujawniają się we krwi w takiej ilości. U mnie to działa, po posiłkach czasami biorę do ręki glukometr i mówię: sprawdzam.

dalej str2