Z końcem września, w drodze do Hiszpanii, znowu pokonujemy tę trasę. Nocujemy w Dortmund, Gien i Oloron-Sainte-Marie.
We francuskiej Szampanii mijamy malowniczy, zabytkowy kościół w otoczeniu zieleni.
Przyjeżdżamy na drugi nocleg do Gien w Regionie Centralnym.
Przez to miasto 9-krotnie przejeżdżała Joanna d'Arc podczas prób oswobodzenia Orleanu.
Zamek w Gien został rozbudowany w XV wieku przez Anne de Beaujeu. Od roku 1952 mieści Międzynarodowe Muzeum Łowiectwa.
Wchodzimy na wzgórze zamkowe i zwiedzamy Kościół św. Joanny d'Arc.
Kościół zbudowany został na ruinach kolegiaty św. Stefana wzniesionej również na zlecenie Anny de Beaujeu w XV wieku.
Most na Loarze w Gien. Dwunasto-przęsłowa konstrukcja pochodzi z 1734 roku.
Nocleg mamy w przytulnym hoteliku "Anne de Beaujeu".
Rankiem wyruszamy w dalszą podróż. Nie możemy się oprzeć rogatej bagietce z miejscowości Neuvy-Sur-Barangeon :)
Piękny szpaler młodych platanów...
Kolarz na rondzie w Narrosse - mieście w Nowej Akwitanii.
Znowu śpimy w zabytkowym pensjonacie "L'Eglantine” w Oloron-Sainte-Marie. Tym razem mamy inny apartament. Polubiliśmy się z właścicielami.
Pireneje Atlantyckie, Asasp Arros. Mieszka tutaj zaledwie 600 osób.
Mijamy stary wiadukt nad rzeką Aspe. Pireneje Zachodnie to bardzo malownicze pasmo górskie.
Górska miejscowość Sarrence z kościołem Notre-Dame-de-la-Pierre.
Po lewej stronie widać strzegący granicy, wykuty w skałach zabytkowy Fort du Portalet w dolinie Aspe. Tym razem robimy fotkę z jego drugiej strony.
Wiele razy już tędy przejeżdżaliśmy, a ja wciąż nie mogę się oprzeć robieniu zdjęć.
Witamy słoneczną, hiszpańską prowincję Saragossa.
Trasa przez hiszpańską część gór jest bardzo nowoczesna, niedawno oddano do użytku kilka nowych tuneli.
Przystanek na stacji benzynowej Repsol przy autostradzie Mudejar. Z tyłu krajobraz pustynnej Hiszpanii.
Przyjeżdżamy do ukochanej Playa Honda La Manga. Od razu sprawdzamy jakie straty nad wodą przed dwoma tygodniami zrobiła powódź stulecia...
Ulice są jeszcze pokryte piachem naniesionym przez wodę. Przywitał nas od razu znajomy piesek, którego nazywamy "pieskiem wszystkich".
Spacerujemy po Playa Honda i odkrywamy nowe zakątki.
Fajny kotek.
Lubię te fioletowe kwiatki i drzewa z niezwykłą korą.
Robimy rowerowe wycieczki po okolicy, w otulinie Regionalnego Parku Przyrodniczego Calblanque.
Na suchych terenach rolniczej Murcji znajdują się specjalne baseny z rezerwą wody do nawadniania pól (nie ma do nich dostępu z poziomu ziemi).
Pola znajdują się w pobliżu laguny Mar Menor. Niestety podczas zdarzających się ulew i powodzi gleba przepełniona nawozami spływa do Małego Morza powodując jego przeżyźnienie i zarastanie glonami.
Melonowe żniwa nad Mar Menor.
Na naszej trasie rowerowej odwiedzamy turystyczne miejscowości.
Nieużytki zasiedlają egzotyczne rośliny i to nas wciąż zachwyca...
Kocie polowanie.
Widoczek na Mar Menor.
Robimy pieszy wypad terenowy. W tle charakterystyczny kolorowy apartamentowiec, za którym ukryty jest ten, w którym mieszkamy.
Drogowskazy przy naszej miejscowości. Trasa szybkiego ruchu oddziela górzystą część Parku Calblanque leżącego nad Morzem Śródziemnym, od nizinnej części - nad brzegiem zatoki Mar Menor.
Przechodzimy nad autostradą i wędrujemy do widocznej daleko po lewej stronie wieży.
Zabytkowa wieżyczka jest nieużywana, stanowi jedynie punkt orientacyjny.
Dla nas górka z wieżą stała się punktem widokowym. Robimy stamtąd wiele zdjęć.
Wieża Garcipérez znajduje się w katalogu chronionych budowli Kartageny. Niełatwo tu wejść, rośliny są pełne kolców...
Widok z góry jest wspaniały. Przed nami Caravaning La Manga, czyli miejsce pełne kamperów i domków letniskowych. Są tam sklepy, kort tenisowy i baseny.
Papugi usiadły mi do zdjęcia.
W czyimś ogródku podziwiamy dojrzałe granaty.
A tutaj dojrzewające oliwki.
Wielka opuncja przy zabudowaniach gospodarskich.
Z brytyjskiego forum dowiaduję się o tajnym przejściu pod autostradą :)
Niełatwo je znaleźć, wlot i wylot są zdewastowane przez wrześniową powódź. Oszczędziliśmy kilka kilometrów pieszej wędrówki.
Pod naszym oknem od czasu do czasu przejeżdżają konie...
A to mobilny zakład fryzjerski dla psów. W hiszpańskich rodzinach pieski są bardzo popularne i dobrze ułożone.
Przywieźliśmy z Polski nasz stary morski kajak. Świetnie się sprawdza na wodach Mar Menor w bezwietrzną pogodę. Andrzej popłynął na widoczną za nim na horyzoncie wyspę Jelenia (Isla del Ciervo).
Woda w małym morzu jest jeszcze zamulona przez powódź, ale na szczęście mamy basen ;)
Wizyta u naszych hiszpańskich znajomych. Po obiedzie zjadamy pyszny deser malinowy.
W ich ogrodzie zerwaliśmy kilka fig...
... i cytrynek.
Nadmorskie skarby. Zbieramy też dużo muszelek.
Któregoś dnia do mieszkania wleciał nam mały rudzik.
Takie piękne strelicje królewskie rosną przed centrum handlowym w Cartagenie.
Przy okazji zakupów jemy obiad w barze Pistachio.
W odległym o 3 km Cabo de Palos zwiedzamy wzgórze z latarnią morską.
Stara latarnia dopiero niedawno została udostępniona zwiedzającym. Wciąż jest działającym punktem nawigacyjnym.
Tablica pamiątkowa. W 1906 roku na skałach u wybrzeży Cabo de Palos rozbił się włoski liniowiec Syriusz. Zginęło 240 ludzi, a 580 ocalono. Wrak statku wciąż spoczywa w pobliżu latarni.
Z góry rozciągają się wspaniałe widoki.
Fotografuję półwysep La Manga od strony Morza Śródziemnego.
Z tyłu za półwyspem jest trochę widoczna laguna Mar Menor.
Widok na Wyspy Mrówcze - Islas Hormigas, gdzie znajduje się rezerwat morski, znane w Europie miejsce do nurkowania.
Oglądamy tablice informacyjne. Andrzej uratował jednego konika morskiego, którego wyrzuciło morze. Był wielkości dłoni, niestety nie mamy zdjęcia.
Wystawa obok latarni.
Skaliste okolice.
Takie widoki są niezapomniane...
Letnie domy z piękną panoramą Morza Śródziemnego.
W portowej kawiarence "Baraca".
Oglądamy tu kotka na smyczy, który ma własny piętrowy wózek :)
W niedzielny poranek, na targowisku w Cabo de Palos kupujemy miodzik :P
Jest tutaj wszystko: produkty spożywcze, ubrania, a nawet miejscowe dzieła sztuki.
Andrzej zaopatrzył się w nietypową hawajską koszulę :D
Wybieramy się w podróż dookoła morza Mar Menor. Zaczynamy od podziwiania dzikiej przyrody. Na pierwszym planie czapla biała, a w oddali -niespodzianka- marabut afrykański!
Wjeżdżamy do Los Alcazares. 3 tygodnie temu miasto najbardziej ucierpiało z powodu powodzi stulecia. Było całe pod wodą i zginęli ludzie...
Jest tutaj piękna marina i Klub Náutico.
Przechadzamy się bulwarem w Los Alcazares.
Niestety wszędzie widać zniszczenia powodziowe.
Z tego powodu niedawno z wizytą przybył tutaj król Hiszpanii.
Z zalanych ulic wywieziono setki takich kontenerów z błotem.
Casa Consistorial - ratusz w Los Alcazares.
Los Najeros, kolejna miejscowość nad brzegiem Mar Menor.
Przed czyimś domem siedziała wielka, półmetrowa papuga, której pilnował owczarek border collie.
Ara chętnie pozowała nam do zdjęć, nawet przysunęła się bliżej :)
Piękny, śródziemnomorski ogród.
Jedziemy do San Javier.
Mieści się tutaj Akademia Sił Powietrznych, szkoląca hiszpańskich pilotów wojskowych.
Niestety dwa takie myśliwce spadły niedawno do morza (w odstępie miesiąca)...
Piękne palmy na bulwarze w San Javier.
Plaże w San Javier. W tym mieście do ubiegłego roku działało niewielkie cywilne lotnisko, z którego korzystali głównie turyści. Obecnie przeniesiono je do miasta Corvera.
Idę sobie ;)
Kolejna miejscowość nad Małym Morzem to Lo Pagan.
A za nim - znane z solnych kąpieli błotnych - San Pedro del Pinatar.
Ostatnia miejscowość nad Mar Menor do której zaglądamy, to Santiago de la Ribera. Wszystkie są do siebie podobne i pełne turystów.
Mieszkamy w hiszpańskiej prowincji Murcja. Postanawiamy w końcu odwiedzić jej stolicę o tej samej nazwie. Jedziemy 70 km.
Wchodzimy do miasta przez piękny park z ogrodem botanicznym. Jego ozdobą jest portal z zabytkowego, wiejskiego pałacu rekreacyjnego.
Nazarejczyk. Pomnik postawiony w roku 1998 na pamiątkę obchodów Wielkiego Tygodnia. Region Murcji słynie z barwnych procesji wielkanocnych.
Zdjęcie przy św. Franciszku z Asyżu.
Ładne dzieło sztuki, niestety bez tablicy informacyjnej.
Podziwiamy roślinki w ogrodzie botanicznym miasta Murcja.
Murcja leży nad rzeką Segura.
Fotografuję piękne kaskady wody.
Murcjańskie stroje regionalne.
Niedaleko ratusza znajdują się śliczne dywany z kwiatów.
Murcja to miasto partnerskie polskiej Łodzi.
Przed ratuszem.
Plac Cardenal Belluga to miejsce z najważniejszymi zabytkami miasta.
Rokokowy Pałac Biskupi z XVIII wieku.
Najsłynniejszą budowlą jest potężna gotycka katedra Santa Maria. Jej wieża ma 92 m wysokości i po tej w Sewilli (96 m) - jest najwyższa w Hiszpanii.
Zdjęcie przed katedrą z klęczącym zakonnikiem w tle...
Obchodzimy katedrę dookoła.
Charakterystyczne dla tej budowli są wielkie kamienne łańcuchy.
Wewnątrz kościoła.
Zadaszona i ocieniona uliczka...
Barwne i apetyczne wystawy małych sklepów przyciągają wzrok.
Są tu nawet marcepanowe zegarki :)
Na placu Santo Domingo podziwiamy czerwone i białe doniczki z pelargoniami.
Jest tu pomnik poświęcony prawom człowieka.
Ten wielki czarny kot stoi w miejscu gdzie ludzie grają na loterii. Ma przynosić szczęście!
Idziemy do zabytkowego Kasyna.
Jest to dawny klub dla elit miejskich - obecnie udostępniony do zwiedzania.
Budynek oddano do użytku w 1847, a w 1902 nadano mu obecny, pełen przepychu kształt. Łączy w sobie różne tendencje architektoniczne, począwszy od stylu mudejar, poprzez barok, aż po rozwiązania klasyczne.
Przechodzimy przez patio arabskie. Tu zaopatrujemy się w bilety wstępu.
Na ścianach widoczne są niezwykłe ornamenty.
"Galería Central" to długi, przeszklony od góry hol.
Skrzydlaty posąg na końcu galerii.
"Biblioteka Angielska" z misternie odlanymi z żeliwa półkami, klatką schodową i wspornikami w kształcie flamingów.
"Salón de Baile" - neobarokowy salon taneczny.
Pełen luster "Salón de Armas" - pomieszczenie służące do toalety dla kobiet.
Sale zabytkowego Kasyna w Murcji prezentował kiedyś Robert Makłowicz w swoich kulinarnych podróżach.
Elegancka restauracja jest nadal czynna.
Pokój bilardowy.
Patio pompejańskie ozdobione jest rzeźbą Venus - hiszpańskiego artysty José Planesa.
Znowu jesteśmy na ulicy...
Ostatnie zdjęcie z pięknego miasta Murcja.
A to kilka widoczków z plaży na Półwyspie La Manga.
Znowu napotykam kraba!
Patrzę w kierunku Wysp Mrówczych - piękne morze i wspaniałe kolory.
W październiku jest tu jeszcze wielu wypoczywających turystów.
Czyszczenie miotełką z plażowego piasku :)
Znowu zamieszczam kilka fotek z tarasu.
Nie mogę się oprzeć tym zachodom słońca i ciągle robię zdjęcia.
Nasi sąsiedzi - Szwedzi także pstrykają.
Dzień przed powrotem do Polski - suszymy i zwijamy kajak...