napisałam w listopadzie 2021 roku (Polaryzacja)
Pisząc powyższy tekst pod koniec ubiegłego roku, nie miałam pojęcia o tym, że w lutym 2022, w cywilizowanym demokratycznym kraju wybuchnie straszna wojna i rozpocznie się wielki exodus ludzi, którzy będą musieli w pośpiechu opuszczać swoje domy... Dzisiaj zdajemy egzamin z człowieczeństwa i próbujemy stworzyć im namiastkę bezpiecznego azylu, podzielić się i zaopiekować. Każdy mój rodak poczuł na plecach oddech zła i śmierci, co szybko postawiło nas do pionu. Nagle i Bogu dzięki, zauważyliśmy, że jest coś ważniejszego niż wewnętrzne państwowe podziały i własna wygoda.
Karma wraca. Jeszcze parę lat temu nie chcieliśmy w Polsce przyjąć zaledwie kilku tysięcy uchodźców, chociaż zobowiązywała nas do tego obecność w europejskiej rodzinie. Teraz okazało się, że nasi zachodni sąsiedzi - Niemcy, przez 2 lata odebrali z państw szarpanych wojnami milion obcokrajowców, tyle samo co my przez ostatnich 12 dni z powodu tragedii trwającej w Ukrainie. Los innych ludzi dotknął nas dopiero wtedy, kiedy sami zaczęliśmy się naprawdę bać, bo wojna toczy się tuż za naszą wschodnią granicą. Dotarło już, że my również możemy zacząć uciekać z jedną tylko walizką... Niektórzy polecieli po dolary i euro, niektórzy zastanawiają się nad spakowaniem niezbędnych rzeczy, a inni pomyśleli, że czas teraz posprzątać swoją piwnicę. W ciągu lutego o 400 procent wzrosła liczba wniosków o paszporty, co sugeruje, że rozważamy ucieczkę, nawet poza granice Europy. Cała, ogromna rzesza Polaków ruszyła z pomocą Uchodźcom.
Niejednokrotnie byłam świadkiem, kiedy ktoś dając coś drugiej osobie, albo pracując na rzecz innych ludzi, bardzo się tym chełpił. Przy każdej okazji wspominał, oczekując podziwu. I to był najważniejszy powód niby bezinteresownego dawania: "doceńcie mnie i zobaczcie wszyscy, bo JA pomagam". Prawdziwa pomoc jednak, nie potrzebuje reklamy i owacji na stojąco. Nie musisz o tym opowiadać wszem i wobec, tylko rób swoje. Po prostu działaj i nie czekaj na oklaski. Wielka liczba dobrych ludzi ruszyła teraz z pomocą uchodźcom z Ukrainy, a większość z nich robi to, nie oczekując wyrazów uznania. Nasz polski naród ma taką piękną cechę, że w sytuacjach krytycznych, potrafi się zmobilizować. Ma też niestety drugą, którą określamy "słomianym zapałem". Teraz o tym myślę i zastanawiam się, czy starczy nam chęci i dobroci, kiedy do naszego kraju przybędą kolejne dwa miliony uchodźców, a własny domowy dobrostan zacznie się kurczyć ze względu na wysokie ceny wszystkiego. Czy osoby, które tak ofiarnie niosą pomoc teraz, za chwilę nie będą wyczerpane i same nie będą potrzebowały pomocy? Czy pozostali podwijają już rękawy i są gotowi na następny etap: długoletniej gościnności? Czy nie odezwą się demony dyskryminowania słabszych i obcych? Bardzo liczę na to, że wystarczy nam rozwagi, sił i wielkiego dobrego serca.
Karol Darwin doszedł kiedyś do wniosku, że przetrwają najlepiej przystosowani. I chociaż dotyczyło to długiego okresu zmian ewolucyjnych, jego myśl ma zastosowanie także do wielu zjawisk zachodzących za naszego krótkiego życia. Do zła, morderstw, głodu, nie umiemy się przystosować, nigdy nie będzie na nie zgody. Możemy jednak używać rozumu i nauczeni historycznym doświadczeniem wyprzedzać bieg wydarzeń, zapobiegać oraz mądrze planować. Przystosowywać się. Rządy muszą teraz podejmować rozważne i niebywale trudne decyzje, a zwykli obywatele po prostu korzystać z myślenia, która to cecha tak bardzo odróżnia nas od zwierząt. Uspokójmy się, wyłączmy nadmiar emocji i uruchommy swoje mózgi. Skupmy się na faktach i konkretach. Współczucie jest impulsem do pomagania innym, ale konsekwencją jego jest szczodrość - na całą długą przyszłość. I to zaplanujmy.
07.03.2022