ja

Moje pierwsze cztery kółka.
Tym wózkiem wcześniej bawiła się moja mama...

        szydełkowe                

        origami                       

        kartki                          

        decoupage                 


„Zestawienie słów technika
i humanizm nie jest po prostu zestawieniem jednego słowa
i drugiego; całość ta jest naelektryzowana.
Jedna część, że tak powiem, drugiej się boi. Podobne sformułowanie brzmi może jednostronnie bo nie słychać jakoś, by inżynierowie bali się humanistów, ale słyszy się,
że humaniści boją się inżynierów."

prof. Tadeusz Kotarbiński,
Wizerunki ludzi myślących, 1982

„Majsterkowanie to zapewne nie sposób na życie, ale niewątpliwie forma samoorganizacji, metoda tworzenia własnego otoczenia. Wystarczy trochę materiału, nieco przedsiębiorczości, aby własnymi rękami realizować własne pomysły."
___________________________________ z pierwszej książki Biblioteki Horyzontów Techniki - „Vademecum Zrób Sam"


           Wyrosłam w rodzinie mechaników :) Mój dziadek ze strony ojca znał się na samolotach (zdjęcie 1). Urodził się w 1897 roku, w tym samym, w którym Rudolf Diesel skonstruował pierwszy w pełni udany silnik wysokoprężny. Przed II wojną światową był zawodowym wojskowym w słynnym Morskim Dywizjonie Lotniczym, stacjonującym w Pucku. Niestety, zginął 1 września 1939 w bombardowaniu macierzystego lotniska. Historię jego śmierci postanowiłam zawrzeć w następnym wpisie (Korzenie), bo to ona zdominowała pamięć o Nim.
           Zamiłowanie do mechaniki przeszło na mojego Tatę. Jako młodziutki nastolatek, zaraz po wojnie, wykształcił się w zawodzie tokarza (zdjęcie 2). Pracował w dużych i prestiżowych tutaj Puckich Zakładach Mechanicznych (m. in. kooperujących ze stoczniami i Zakładami Cegielskiego w Poznaniu). Miejsce to (notabene mieszczące się na terenie dawnej bazy lotniczej) definiowało cały powojenny Puck, chyba nie było w naszym mieście rodziny, w której ktoś nie byłby związany z "zakładami". Tata szybko awansował i przez długie lata pracował jako dyplomowany mistrz tokarski, mając pod sobą prawie dwie setki uczniów. Miał techniczne zacięcie i w domu był wiecznym majsterkowiczem. Potrafił wszystko zreperować, przebudować i zrobić od nowa. Znosiłam z przedszkola wszystkie zepsute lalki i inne zabawki, panie wiedziały, że "mój tata to naprawi". Dziełem życia był nasz rodzinny dom, w którym oprócz murów, ojciec wykonał wszystko sam (zdjęcie 3). Jego największym konikiem była jednak motoryzacja, ciągle dłubał przy motocyklach, a potem samochodach. Ta pasja taty zaraziła wszystkich w domu. Zrobiłam prawo jazdy jako siedemnastolatka (jeżdżąc pół roku kultowym "Żukiem") i nauczyłam się rozróżniać wszystkie samochodowe detale pod maską. Co tu dużo mówić - nie boję się śrubokrętu, młotka czy wiertarki ;) Hobby motoryzacyjne całkowicie pochłonęło mojego 7 lat młodszego, jedynego brata - Leszka. Ukończył Technikum Samochodowe w Gdańsku i założył własny warsztat. Uwielbiał motocykle (zdjęcie 4), interesowały go wszystkie nowinki techniczne. Pięknie prosperował, był bardzo lubianym mechanikiem samochodowym. Niestety, Leszek zmarł tragicznie i przedwcześnie, w wieku 41 lat, podobnie jak niegdyś nasz dziadek Michał.

              Nie wyobrażam sobie, żeby moim mężem był ktoś, kto nie ma zdolności technicznych. Andrzej, jako inżynier elektronik, najlepiej czuje się w technice cyfrowej i analogowej, ale okazało się, że także jest zapalonym majsterkowiczem. Jak twierdzą dobrze poinformowane rodzinne źródła, po swoim dziadku-pszczelarzu ze strony mamy - bierze się za wszystko. W naszych domach sam zakładał centralne ogrzewanie, przewody elektryczne, instalację wodną. Spawa, piłuje, maluje, przekształca. Dom w Juracie Andrzej także pobudował prawie sam (zdjęcie 5), (zdjęcie 6). Wciąż konstruuje różne fajne rzeczy, najbardziej pasjonując się etapem projektowania, co zresztą przechodzi także na mnie (zdjęcie 7), (zdjęcie 8), (zdjęcie 8a). Myślenie koncepcyjne jest bardzo zaraźliwe i powoduje, że ciągle mamy dużo planów ;)
            Nasza córka Kasia jest tak jak tatuś - elektronikiem (zdjęcie 9). Została doktorem inżynierem i od 11 lat pracuje naukowo, badając ultranowoczesne lasery (zdjęcie 10). To na nią przeniósł się rodzinny pociąg do techniki, ale jednocześnie ma także bardziej dziewczęce zdolności manualne i artystyczne. Tak jak jej prababcia (zdjęcie 11), robi piękne dzieła na szydełku. Jako nastolatka, a także później, poskładała z papieru mnóstwo zwierzątek w technice origami i do dziś obdarowuje nas wszystkich ślicznymi, ręcznie wykonanymi okolicznościowymi kartkami. Ja polubiłam technikę decoupage i chętnie tym się zajmuję, choć ciągle brakuje mi czasu. Obie spełniamy się w pracach ogrodowych, czasami coś namalujemy, czasami napiszemy... no, ale to już mniej techniczne zajęcia :)

Pozdrawiam wszystkich konstruktorów !


15.09.2020